wtorek, 10 września 2013

Rozdział IV

Siedziałam sobie spokojnie na kamieniu. Rudzielcy w tym czasie kłócili się, co ze mną zrobić. Nie mogli mnie wrzucić do jeziora, więc nie mieli pomysłów. Tak bardzo się kłócili, że zaczęli się drzeć. Nie chciałam dostać przez nich szlabanu. Uciszyłam ich.
-Bądźcie trochę ciszej. Zaraz przyjdzie Hagrid. A mi nie cieszy mi się dostać szlaban.-Powiedziałam wyciągając różdżkę (13 cali, pióro hipogryfa, brzoskwinia). Ci spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. Fakt. Miałam różdżkę i jej nie użyłam. Przyznam, że bawiłam się nieźle. Bliźniacy podeszli do mnie, i zabrali mi różdżkę. Usłyszęliśmy kroki. Chłopcy rozejrzęli się.
-Idziesz dobrowolnie?-Zapytał Fred. Jako odpowiedź wstałam, i poszłam przodem. Ci, ździwieni, podążyli za mną. Jednak po chwili wyminęli mnie i zaczęlli prowadzić. Poszliśmy do samego środka lasu. A ci nadal się kłócili. A podobno tak dobrze się dogadują. Zaczęłam się już nudzić. Spojrzałam na nich.
-Możecie namyślić się szybciej? Muszę jeszcze trochę zjeść. Nic dzisiaj nie jadłam. Moja kanapka została na twarzy Freda. Zresztą przez to tutaj jesteśmy. Wymyślcie  mi jakąś karę i chodźmy stąd już. Nie wiem. Umieście mnie na drzewie i każcie mi samej zejść albo coś w tym stylu.
Ci nawet na mnie spojrzeli. Nie mogłam sama sobie pójść. Po pierwsze dlatego, że mieli moją różdżkę, a po drugie dlatego, że są ode mnie starsi i silniejści. Mogłam im też zagrozić, że napiszę do Pani Weasley. Ale póki tu siedziałam, nie mogłam jednak tego zrobić. I to jest straszne. Po chwili coś znowu poruszyło się w zaroślach. Weasley'owie tego nie zauważyli. Po chwili za drzew wyszła istota o ciele konia i człowieka. Spojrzał na mnie oraz na chłopaków, którzy zauważyli jego obecność.
-Co tu robicie? Podróż do zakazanego lasu jest zakazana.-odezwał się centaur.
-Zostałam porwana przez tych dwóch, za to, że umieściłam kanapkę na twarzy jednego z nich, bo umieścili mi na niej musztardę.-Odpowiedziałam czarodziejskiej istocie.-Teraz przez pół godziny wymyślają mi karę.
Firenzo spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
-Chłopcy, bądźcie tak mili, i odprowadźcie tą panienkę do dormitorium i oddajcie jej różdżkę. Dla niej odpowiednią karą było siedzenie tu z wami przez tyle czasu.
Fred spojrzał na Georga. Ten drugi podszedł do mnie i oddał mi różdżkę. Następnie złapali mnie za ramiona i zabrali do Hogwartu.
-Potrafię chodzić sama.
Ci tylko uśmiechnęli się, i dalej mnie ciągneli. Nie opierałąm się już. W ten sposób znalazłam się przed portretem Grubej Damy.
-Miodojad- Podałam jej hasło.
Po chwili siedziałam w pokoju wspólnym. Chciałam usiąść, ale przypomniałam sobie o obiedzie. A raczej mój brzuch mi przypomniał. Poleciałam szybko do Wielkiej Sali.

----
Rozdział niestety krótki. Powody macie napisane na prawej stronie w zakładce "Żongler"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Harry Potter - Delivery Owl