Wyszłam z dormitorium dziewcząt z zamyśleniem. Jak mogłam się zakochać w graczu Quidditcha? I to w przeciwniku drużyny, której kibicuję? Tak się zamyśliłam, że walnęłam w drzwi dormitorium chłopaków. Upadłam na ziemię. I otworzyły się drzwi. W drzwiach stali bliźniacy uśmiechający się łobuziersko. Oczywiście otworzyli drzwi słysząc hałas. Gdy zobaczyli mnie, leżącą na ziemi i masującą sobie czoło (Walnęłam w drzwi tym miejsem, w które wcześniej dostałam wiadrem od tego durnego Erica) zaczęli się śmiać. Po chwili jednak pomogli mi wstać. Weszłam za nimi do dormitorium. Zaczęłam się rozglądać. Bowiem byłam pierwszy raz w męskim dormitorium. Usiadłam na łóżku jednego z bliźniaków, a oni usiedli naprzeciwko mnie. Ja, nadal masując sobie czoło, spojrzałam na nich z zniecierpliwiona. Chciałam iść spać. Jednak ci, oczywiście się nie śpieszyli. Patrzyli na mnie nadal z rozbawieniem. Nie wytzrymałam.
-Frederick`u i Georgu Weasley'u! Powiedźcie mi z łaski swojej, po co chcieliście się ze mną spotkać, albo ja idę spać!-Zaczęłam krzyczeć, a rudym uśmiechy zniknęły z twarzy. Nie spodziewali się, że mogę tak wybuchnąć. A niech mają za swoje. Już szłam w stronę drzwi, kiedy oni złapali mnie za ręcę.
-Dobra. Ten twój eliksir nie działa.-Powiedział Fred.
-Dlaczego? Chwila już go używaliście?-Spojrzałam na ich rude czupryny. Były takie jak zwykle. Na odpowiedź oni podwinęli swoje koszulki. Na rękach mieli mnóstwo niebieskich i czarnych plam. Ździwiłam się. Nigdy się tak nie działo. Nagle coś mi się przypomniało.
-Popijaliście go czymś?
-Sokiem dyniowym. A co?
Na odpowiedź zaśmiałam się. Taka prosta odpowiedź, a tyle problemów. Wyciągnęłam różdżkę z kieszeni i przyłożyłam ją do rąk bliźniaków. Plamy natychmiast zniknęły.
-Na następny raz zapamiętajcie. Eliksiru na zmianę włosów nie popija się przez minimum pół godziny.
Fred i George spojrzęli na mnie i zaczęli się śmiać. Na początku nie wiedziałam dlaczego. Później okazało się, że mam na czole siniak wielkości jajka. Zakryłam go szybko grzywką.
-To wszystko? Mogę już iść? Chcę się położyć, aby rano powkurzać Elisabeth i Erica.-Powiedziałam z szatańskim uśmiechem. To to, co tygrysy uwielbiają najbardziej. Denerwowanie Prefekcika Erica i Prefekcika Elisabeth. Skinęli głowami. Wyleciałam z dormitorium i poleciałam do mojego. Oczywiście, były tam już Mionka, Parvati, Lavender i Grace. Gadały w najlepsze. Ja poszłam się wykompać i przebrać. Gdy wykonałam te czynności, poszłam spać przytulając do siebie Stellę.
~*~
Obudzić próbowała mnie Grace-siostra Erica. Na moje szczęście nie wyczarowałą ona wiadra. Choć, gdy nie chciałam wstać, zagroziła, że to zrobi. Nie chcąc narazić się na uraz głowy, wstałam z łóżka i poleciałam do łazienki. Założyłam białą bluzkę z Cookie Monsterem i napisem "Cookie!", jeansy 3/4 i trampki. Szaty nie zakładałam, gdyż była sobota. Wraz z dziewczynami polazłam do Wielkiej Sali na śniadanie. Usiadłam na stałym miejscu, obok bliźniaków. Dyrektor zaczął mową i gadał tam coś typu "Jakie mamy szczęście, że pierwszy dzień w szkole wypadł w sobotę. Oraz, że bardzo serdecznie jeszcze raz wita Francuską i Bułgarską szkołę". Dopiero teraz przypomniałąm sobie, że do Hogwartu przyjechał Krum. Odwróciłam się w stronę Ślizgonów i zaczęłam szukać go wzrokiem. Gdy go odnalazłam, zobaczyłam, że on wpatruje się we mnie. Na moich policzkach pojawił się rumieniec i odróciłam głowę. Wood, który siedział po mojej lewej stronie, zaczął mi mówić, że treningi Quidditcha niedługo się rozpoczynają. Jako ścigająca, byłam potępiona. Oliver od dawna uważał, że jestem lepsza od Angeliny i Katie, przez co kazał mi więcej ćwiczyć abym "Rozwijała swoje umiejętności". Od trzeciej klasy zaczęłam żałować, że należę do drużyny. Gdy chciałam aby mnie wywalili (Zaczęłam opuszczać treningi) zawsze jakoś trafiłam na boisko. Miałam tego dość. Spojrzałam na stół pełen smakołyków. Wzięłam kanapkę z dżemem. Ale gdy odwróciłam się na chwilę, aby zobaczyć Elisę, i odwróciłam głowę na mojej kanapce było pełno musztardy. Spojrzałam na Freda wzrokiem który mógłby zabić nawet bazyliszka. Fred zaczął udawać, że nic nie wie. No to się wkurzyłam i usadziłam mu kanapkę na twarzy. Niech sam ją je. I szybko uciekłam na błonia, nim Ci zdążyli umieścić mi we włosach owsiankę. Usiadłam pod ulubionym drzewem. Po chwili doszłam do wniosku, że jednak lepiej ukryć się na drzewie. I dobrze zrobiłam! Obok mojego dzrewa, przechodzili akurat Weasleyowie. Jeden oparł się tak silno o drzewo, że zachwiałam się na nim, i po chwili wylądowałam mu na głowie. Ten pod moim ciężarem opadł na ziemię. Wyglądał komicznie z głową wbitą w ziemię. Jednak nie miałam czasu się śmiać. Wstałam szybko i chciałam uciec, ale złapali mnie za ręce. Zaczęli się zastanawiać, co ze mną zrobić. Aż w końcu postanowili wrzucić mnie do jeziora. Podnieśli mnie już, aby mną rzucić (Ja cały czas się wiłam i wyrywałam), ale przeszkodził im Krum i jego durnowate fanki łażące za nim. Zaczął coś tam gadać do Rudych (nie zrozumiałąm nic, bo mówił bo Bułgarsku). Wykorzystałam ten moment i wyrwałąm się im. Uciekłam szybko do zamku i zaczęłam szybko szukać Elisabeth. Tak szybko biegłam, że nie zauważyłam dwóch Francuzek, z którymi się zderzyłam. Szybko pomogłam im wstać i przeprosiłam je po Francusku (To akurat umiałam). W końcu znalazłam Elisę. Już chciałam do niej podejść, ale zobaczyłam, że rozmawia z... Fredem o Georgem! George był nadal umazany ziemią. Ale jak oni tak szybko tutaj dotarli? Chciałam uciec, ale wywaliłam się i rąbnęłam głową w ziemię. Bliźniacy oczywiście usłyszeli hałas i dorwali mnie. Nasza droga Pani Prefekt uciekła śpiewając pod nosem "Impossible". Chłopaki zabrali mnie do Zakazanego Lasu. Trochę długo musieli mnie ciągnąc, bo rozglądali się, czy nikt ich nie śledzi, oraz dlatego, że im się wyrywałam. Gdy w końcu doszliśmy do lasu, posadzili mnie na kamieniu. A ja czekając na moją karę spokojnie czekałam rozglądając się wokół.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz