poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział VII

Do pokoju wdarły się, dawno niewidziane, promyki słońca. Otworzyłam leniwie oko. Sobota. Otworzyłam drugie oko i rozejrzałam się po pokoju. Dziewczyn już nie ma. Zwlokłam się z łóżka i podeszłam do okna. Otworzyłam je, aby do pokoju wdarł się wiatr. Po chwili na parapet wskoczyła moja kotka. Pogłaskałam ją, i ta przyjaźnie zamruczała. Do pokoju wpadł wiatr. Dzisiaj było wyjątkowo ciepło. Odeszłam od okna, i podeszłam do szafy. Otworzyłam ją, i wyciągnęłam Jeansy, koszulkę z pegazem, bluzę w czarno-białe pasy oraz czarne trampki. Po drodze do łazienki wzięłam jeszcze kosmetyczkę. W łazience ubrałam się. Następnie związałam włosy w kok. Zmieniłam ich kolor na brąz. Założyłam na nos Kujonki. I byłam gotowa. Wyszłam z łazienki, nakarmiłam Stellę i wyszłam z pokoju. Jednak po chwili wróciłam, aby wziąć torbę. Nie miałam dzisiaj lekcji, ale wpakowałam do niej notes, ołówek, mugolską książkę "Wampiry z Północnego Miasta" oraz MP3. I po chwili byłam już w Pokoju Wspólnym. Było zadziwiająco dużo osób. Wzrokiem odszukałam Grace i Erica. Podeszłam i złapałam ich za ramiona. Ci spojrzeli na mnie dziwnie, ale posłusznie poszli do Wielkiej Sali. Tam odnalazłam Elisabeth.
-Ellie! Jak tam ranek?-Zapytałam szczerząc się mocno. Ta ,jak zwykle, zabrała mi okulary. Zabrałam je jej.
-Ej! Ja też chcę!-Zaprotestowała i skrzyżowała ręce, udając focha.
-To trzeba było se kupić-Powiedziałam pokazując jej język. Podeszłam do swojego stołu, aby zjeść śniadnie. Starannie ominęłam Czarę Ognia i linię wieku. Usiadłam obok Lee Jordana. Rozejrzałam się po stole. Kanapki z szynką? Serio? Jestem wegetarianinem. Ha! Odnalazłam kanapkę z sałatą i ogórkiem! Sięgnęłam po nią, i gdy miałam ją w ręce, została ona grzecznie wytrącona mi z ręki przez Jordana. Spojrzałam na niego.
-Utyjesz-Powiedział ze śmiechem.
-Od sałaty?-Powiedziałam zirytowana.-Jak można utyć od warzyw?
-Nie mamy pojęcia.-Powiedział Fred siedzący po drugiej stronie. Po raz drugi nie mogę zjeść przez nich śniadania. Wzięłam jeszcze jedną kanapkę i czym prędzej uciekłam od stołu. Poleciałam do pokoju, aby wziąć rolki. Gdy miałam je już na nogach, zaczęłam jeździć po błoniach. W ustach grała mi muzyka. Najlepsza piosenka świata. Burn it down-Linkin Park. Nuciłam sobie pod nosem, jeżdżąc wokoło. Jednak oczywiście musiałam w kogoś walnąć. A raczej ktoś walnął we mnie. Była to Roxette Magchar- Ślizgonka z mojego roku.
-Idiotko! Nie możesz uważać?!-Zaczęła krzyczeć. Spojrzałam na nią ze zdziwieniem. To w końcu ona we mnie walnęła. Ale Ślizgoni nigdy nie przyznają się do winy. Szybko od niej odjechałam. Udałam się do Wielkiej Sali aby posiedzieć. Co ciekawe w Wielkiej sali było mnóstwo osób, chociaż do obiadu były jakieś 3 godziny. Usiadłam gdzieś daleko i wyciągnęłam książkę. Po chwili usłyszałam krzyki dziewczyn. Co oznaczało, że do Wielkiej Sali wszedł Krum. Zeszłam trochę niżej. Bułgar wrzucał do Czary Ognia swoje nazwisko. Jednak po chwili wyszedł. Chciałam znowu zagłębić się w lekturze. Jednak nie było mi to dane, bo znowu rozległy się krzyki. Do sali wbiegli bliźniacy, trzymając w rękach Eliksir Postarzający. Wątpię aby udało im przekroczyć się linię wieku. W końcu Dumbledore sam ją narysował. Po chwili podeszli do mnie.
-Wiecie, że wam się to nie uda?- powiedziałam, zamykając książkę. Nie było szans, abym ją mogła czytać.
-A skąd taki wniosek?-Powiedział Fred.
-Stąd, że Dumbledore narysował linię wieku.
-I co z tego?-Zapytał George.
-To, że ktoś taki jak Dumbledore nie da się nabrać na Eliksir Postarzający.-Powiedziałam zerkając na niego.
-My jednak wypróbujemy.-Powiedzieli równocześnie i podnieśli się z podłogi.
-Powodzenia-Powiedziałam śmiejąc się pod nosem. Bliźniacy podeszli do Czary Ognia. Wypili eliksir, i przeskoczyli przez linię. Na początku nic się nie działo. Czyżby się jednak udało? Nie udało. Gdy chłopcy wrzucili swoje imiona do Czary, ta odrzuciła ich do tyłu. Przestraszyłam się, że coś im się stało. Ale nie. Po chwili wstali. Z małym dodatkiem na twarzy. Rudzielcom wyrosły brody. Wszyscy zaczęli się śmiać. Uciekłam szybko z Sali. Poleciałam do dormitorium śmiejąc się przez całą drogę. Nagle ktoś złapał mnie za ramię. I wyszeptał mi do ucha "to znowu ja". Zamurowało mnie. Jakim cudem on żyje. Za ramię bowiem złapał mnie...

4 komentarze:

  1. Cóż, jestem tu po raz pierwszy i nie rozumiem za bardzo fabuły, ale jakoś spróbuję skomentować.
    Co do pierwszego akapitu - piszesz za krótkie zdania, mogłabyś je rozwinąć. Nie; "W łazience ubrałam się. Następnie związałam włosy w kok. Zmieniłam ich kolor na brąz. Założyłam na nos Kujonki. I byłam gotowa." To nadaje się na jedno, porządne zdanie.
    Drugie; piszesz dużo powtórek...
    A teraz zabij mnie za moją szczerość, tylko żeby nie bolało!
    Cóż, nawet ciekawie, ale chyba nie w moim klimacie. Spróbuję ogarnąć i będę czytać dalej. ; )

    Przy okazji mogę zaprosić Cię na swojego bloga? Nie chcę pisać opinii w spamie, dlatego piszę to tu i sama się reklamuje, a gdzie tam!;
    skrawek-nadziei.blogspot.com

    Pozdrawiam,
    Kath

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałam cię poinformować, że Twój button jest już gotowy. ;)
    Oto link do jego pobrania:

    http://hostuje.net/file.php?id=44f60a7a7c0629617ea42d9389eb0b45

    Mam nadzieję, że ci się spodoba. :)
    Pozdrawiam i proszę o wyrażenie opinii na temat buttonu u mnie na blogu,
    Stacy Malfoy
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Oceniłam Twojego bloga, zapraszam do przeczytania mojej opinii :)
    http://oceny-opowiadan-potterowskich.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Harry Potter - Delivery Owl